PR-owcy zarzekają się, że szanują dziennikarzy, co nie zmienia faktu, że widzą w nich też leni, cyników i narcyzów. A z leniami, cynikami i narcyzami trzeba postępować właściwie. Gra idzie o sukces mierzony liczbą cytatów, leadów i tytułów.
Z kalendarzem w ręku pracują wszystkie agencje, które są świadome specyfiki pracy w dziennikarza.
– Gdy mam temat, który może dobrze ruszyć, to wypuszczam go w odpowiednim dniu tygodnia – mówi dr Krystian Dudek, właściciel agencji Instytut Publico, wykładowca Akademii WSB. – Opracowujemy go dokładnie i przesyłamy do mediów np. pierwszego dnia po długim weekendzie z rana. Proza życia podpowiada, że gdy dziennikarz przychodzi do pracy np. po urlopie, w dniu, w którym trudniej niż zwykle wystartować, a na dzień dobry otrzymuje profesjonalnie i ciekawie opracowane zagadnienie – jest zadowolony. W ten sposób pomagamy szczęściu, a często wykorzystujemy też to, że tego dnia zazwyczaj dzieje się nieco mniej medialnych rzeczy. Szukam też luk w kalendarzu, np. między Bożym Narodzeniem a sylwestrem, kiedy zwykle niewiele się dzieje i jest medialna posucha.
Cały artykuł dostępny jest TUTAJ